Sytuacja związana z pandemią była impulsem do rozbudowy infrastruktury sprzedaży i dystrybucji produktów oferowanych online. Ten czas pokazał nam, że sprzedaż internetowa jest bardziej odporna na zmiany i zagrożenia rynkowe, utwierdzając nas tylko w przekonaniu, że w tym kierunku powinniśmy zmierzać, myśląc o rozwoju spółki i poszczególnych ośrodków Tatry Super Ski – mówią Adam Marduła, prezes, oraz Monika Koźlak-Koza, członek zarządu Tatry Super Ski.
Czym wyróżniał się tegoroczny sezon narciarski, czy różnił się od tych przed pandemią?
Adam Marduła: Na pewno nikogo nie zaskoczę, jeśli powiem, że pandemia wywołała ogólne poczucie niepokoju i dotyczy to również branży narciarskiej. Sezon 2020/2021 był dla niej bardzo trudny i wymagający. Niektóre ośrodki po tym, jak przez część zimy pozostawały zamknięte, walczyły wręcz o przetrwanie. Jeśli zima 2021/2022 wyglądałaby podobnie, to stacje narciarskie – głównie te mniejsze – mogłyby tego nie przetrwać. Scenariusz był smutny, niemniej jednak prawdopodobny. Tym bardziej decyzje rządu dotyczące wprowadzanych obostrzeń i wizje kolejnych odsłon pandemii potęgowały w nas niemałą już niepewność. W przeciwieństwie do poprzednich sezonów nie mogliśmy opracować strategii działania ośrodków na dłuższy czas, bo to, co dawniej było do przewidzenia i zaplanowania, teraz było niemożliwe. Odczuli ją również nasi klienci, co w minionym sezonie bezpośrednio przełożyło się na trend kupowania karnetów na kilka dni przed planowanym przyjazdem na stok. Można powiedzieć, że Polacy podejmowali decyzje o urlopie w górach na ostatnią chwilę. Potwierdzają to dane – liczba skipassów Tatry Super Ski zakupionych w przedsprzedaży (przed oficjalnym startem sezonu) była zdecydowanie niższa niż w przedpandemicznych sezonach. Nie byliśmy zdziwieni tym faktem, ponieważ ciągła niepewność, czy sezon nie zostanie odwołany lub w jakiś sposób zakłócony, nie dotyczyła jedynie turystów, ale jak mówiłem – również nas,...