Grecja między boomem a kryzysem   ŚWIAT

Po latach kryzysów gospodarczych, pandemii i pożarów Grecja odzyskała pozycję jednej z najpopularniejszych destynacji turystycznych w Europie. Ale za efektownym odbiciem kryją się coraz poważniejsze napięcia – od nieprzewidywalnej pogody i spadku jakości turystyki po nowe fale migracyjne z Bliskiego Wschodu. Jak wynika z relacji cytowanych przez CoStar News, hotelarze z greckich wysp ostrzegają: sytuacja jest dynamiczna i może znów wymknąć się spod kontroli.


Nierówne odbicie i goście o zmiennych preferencjach

– Po pandemii sektor hotelarski w Grecji odnotował silne odbicie – mówi Konstantinos Sofianos z Cushman & Wakefield. Jak wynika z danych za 2023 r., Kreta przekroczyła poziom z 2019 r. o 7%, a Wyspy Jońskie aż o 11%. Trend utrzymał się również w 2024 roku.

Jednak – jak zastrzega – odbicie nie było równe. Lepiej radziły sobie hotele z większą powierzchnią, ofertą all-inclusive i prywatnością. Obiekty mniejsze, bez infrastruktury lub z ograniczoną przestrzenią zewnętrzną – często pozostawały w tyle.

– Nasz obiekt osiągnął obroty sprzed pandemii, ale przy wyższych cenach i mniejszej liczbie noclegów – komentuje Nikos Voulgaridis, właściciel luksusowego hotelu Kókkini Porta Rossa na Rodos. – Jednocześnie obserwujemy spadek jakości turystyki na wyspie. Zbyt duża liczba turystów masowych i pasażerów wycieczkowców zniechęca naszych gości.

Zmieniający się klimat i wydłużony sezon

Kolejny czynnik to pogoda. Tylko w 2024 roku Grecja odnotowała aż 43 dni fal upałów – co skutecznie wypycha turystów z lipca i sierpnia.

– Nasi goście to zamożni dorośli, którzy wolą podróżować poza sezonem szkolnym – wyjaśnia Voulgaridis. – Wybierają chłodniejsze miesiące i inne kierunki.

Zmiana klimatu paradoksalnie działa też na korzyść: sezon na Krecie, dzięki łagodniejszej pogodzie i szerszej ofercie poza sezonem, coraz bardziej rozciąga się na kwiecień, maj, wrzesień i październik. – To szczególnie widoczne wśród gości z Niemiec, Francji, Skandynawii i USA – wskazuje Stavros Kapetanakis, CEO grupy zarządzającej hotelami Domisi.

Niepokoje geopolityczne i nowe napięcia migracyjne

Oprócz pogody i presji turystycznej hotelarze z Grecji zmagają się też z efektami napięć poza granicami. – Wojna w Ukrainie, sankcje wobec Rosji, napięcia między Iranem a Izraelem – to wszystko wpływa na decyzje podróżnych – mówi Vassilis Touvlatzis z SK Hospitality.

Santorini straciło aż 40% ruchu w związku z aktywnością sejsmiczną i niepokojami w lutym 2025 r. Mykonos – mniej, ale również odczuło spadek (ok. 15%).

Brytyjscy turyści, dotąd filar wielu greckich destynacji, w 2025 r. przestali dopisywać. Wg Voulgaridisa, liczba przyjazdów z UK spadła aż o 40% rok do roku.

Rynek amerykański trzyma się dobrze – ponad 1,5 mln gości z USA odwiedziło Grecję w 2024 r., generując 1,6 mld euro wpływów. – Widzimy wzrost o 30% względem roku poprzedniego – mówi Voulgaridis. – Nasi goście z USA narzekają na sytuację polityczną u siebie, ale przyjeżdżają chętnie i bez wpływu ceł czy barier handlowych.

Widmo powrotu kryzysu uchodźczego

Największe obawy budzi jednak narastający ponownie problem migracyjny. W 2024 roku Grecja odnotowała 73 688 wniosków o azyl – wzrost z 57 tys. w 2023 i 37 tys. w 2022. Szczególnie newralgiczne są wyspy blisko tureckiego wybrzeża: Lesbos, Chíos, Kos i Samos. To tam w czasie poprzedniego kryzysu uderzył największy spadek turystycznej reputacji.

Dziś sytuacja wydaje się opanowana – dzięki lokalnym inicjatywom i inwestycjom w poprawę wizerunku. – Wyspy odzyskują zainteresowanie gości, ale napięcia na Bliskim Wschodzie mogą znów zagrozić stabilizacji – ostrzega Touvlatzis.

Nadchodzi czas selekcji

Grecki rynek hotelowy rósł dynamicznie, ale granice zostały już osiągnięte. – W ostatnich dwóch latach odnotowano wzrost dostępnej powierzchni budowlanej m.in. na Krecie i wyspach Morza Egejskiego – mówi Sofianos. – Jednak władze przyjmują teraz bardziej selektywne podejście, by chronić krajobraz i lokalne społeczności.