Pakietowe wakacje wracają na rynek w Europie Zachodniej z siłą, której niewielu się spodziewało.
Jeszcze niedawno uznawano je za przeżytek, wypierany przez dynamiczne pakietowanie i samodzielne rezerwacje w serwisach OTA. Obecnie prognozy wskazują, że w samej Wielkiej Brytanii i Irlandii wartość tego segmentu wzrośnie do 67 mld funtów rocznie w perspektywie trzech lat. Konsumenci kierują się pragmatyzmem. Wahania cen biletów, niepewność co do kondycji przewoźników, niestabilność kursów walut i ryzyko nagłych zakłóceń w podróży powodują, że sięgają na znacznie młodszą ofertę zawierającą zwrot środków i wsparcie w razie problemów. W Europie oprócz zapewnia dyrektywa o imprezach turystycznych, w Wielkiej Brytanii system ATOL. Regulacje te budują poczucie bezpieczeństwa i przywracają zaufanie do tradycyjnych organizatorów.
Zmienią się także charakter pakietów. Znikają sztywne katalogi, a ich miejsce zajmują elastyczne produkty umożliwiające dopasowanie standardu, tematu, programu atrakcji. Touroperatorzy wykorzystują narzędzia cyfrowe, aby oferować rozwiązania hybrydowe: połączenie wygody gotowej oferty z możliwością personalizacji. Na rynku polskim oznacza to konieczność ponownego zdefiniowania roli biura podróży. Klient, który w czasie pandemii przyzwyczaił się do samodzielnych rezerwacji, wraca do organizatorów, kiedy chce mieć pewność bezproblemowej realizacji wyjazdu. Przewagę można budować na solidnych kontraktach hotelowych, stabilnych relacjach z liniami lotniczymi oraz obsłudze poszerzonej o nowe elementy doświadczeń: lokalną gastronomię, usługi zdrowotne, wydarzenia kulturalne. Renesans pakietów nie jest więc powrotem do starego modelu. To odpowiedź rynku na rosnącą złożoność podróży o oczekiwania konsumentów, że ktoś przejmie odpowiedzialność za całość organizacji. W tym tkwi potencjał dla polskich touroperatorów.