Właściciel hotelu bądź biura podróży, który jest pracodawcą, nie może być pozbawiony możliwości udostępnienia imion i nazwisk swoich pracowników, zwłaszcza tych, którzy pozostają w kontakcie z klientami. Tego typu identyfikacja pracowników nie jest bezprawna. Błędne rozumienie przez pracowników przepisów dotyczących ochrony danych, które prowadzi do nieudostępnienia ich danych służbowych klientom, może doprowadzić to tego, że ci drudzy zrezygnują z zakupu naszych usług.
Pretekstem do wyjaśnienia tego problemu stała się sytuacja napisana przez życie codzienne. To ona uzmysłowiła mi, że pomimo dziewięciomiesięcznego okresu obowiązywania unijnego rozporządzenia o ochronie danych osobowych, znanego jako RODO, nie można przyjąć absolutnie, że temat na etapie podstawowym został opanowany i teraz przyszedł czas na omawianie bardziej zaawansowanych konstrukcji. Chwilowo zostawiamy skomplikowane instrumenty, jak kodeksy postępowania w zakresie ochrony danych, i spieszymy z wyjaśnieniem kwestii danych służbowych w kontekście RODO. Pracownicy hotelu, ośrodka wypoczynkowego czy biura podróży nie mogą zasłaniać się unijnym rozporządzeniem, żeby nie podać imienia, nazwiska, telefonu, emaila, a co gorsza nawet stanowiska służbowego. Kazus dotyczył oferty specjalnej ogłoszonej przez ośrodek wypoczynkowy, o której warunkach można było się dowiedzieć tylko telefonicznie. Problem zaczął się w momencie chęci dokupienia usługi poza wspomnianą ofertą – a o niej można było się dowiedzieć wyłącznie u personelu określonego przez pracownika recepcji jako kierowniczy. Na pytanie o dane...
Udostępniono 30% tekstu, dostęp do pełnej treści artykułu tylko dla prenumeratorów.
