Chcemy mieć jakieś poletko, na którym możemy być najlepsi. I ta decyzja o wąskiej specjalizacji pozwala nam postawić sobie ten cel – mówi Wojciech Skoczyński prezes zarządu Grecosa.
Grecos działa na rynku 15. sezon. Jak wyglądał początek działalności biura?
Pierwszy sezon Grecosa odbywał się pod subbrandem „Lato w Grecji”. Wtedy nasza oferta obejmowała wakacje na Krecie i Rodos i był to blok 50 miejsc tygodniowo z wylotem z Poznania. W pierwszym sezonie wysłaliśmy niecałe 2 tys. osób, by po czternastu pełnych sezonach, w roku 2018 zorganizować wakacje dla 210 tys. turystów.
Jak zmienił się w tym czasie rynek?
Na rynku zmieniło się niemal wszystko. W czasie, gdy zaczynaliśmy, w Grecji właściwie był nie znany model wypoczynku all inclusive. Większe hotele, o lepszym standardzie były w praktyce niedostępne dla polskiego klienta. Dlatego oferta skupiała się na małych hotelach, czasem apartamentach prowadzonych rodzinnie przez Greków. Choć od początku nasi klienci nie rozważali innych opcji niż obiekty położone blisko plaży. To się akurat nie zmieniło. Niegdyś takie wakacje były trochę niedostępne, więc wybory ograniczały się do najtańszej oferty. Ale to miało swoje zalety. Klienci częściej niż dzisiaj korzystali z tawern, restauracji na mieście. Dziś robią to rzadziej, ponieważ dominuje opcja all inclusive. To, co zmieniło się zasadniczo, to fakt, że wraz ze wzrostem siły nabywczej Polaków zrównał się dostęp i oczekiwania w porównaniu z klientami z Europy Zachodniej. Dziś nocujemy w tych samych hotelach, poszukujemy dobrych ofert. Przestała liczyć się tylko cena. Teraz cenimy również jakość oferty. Klienci szukają dobrych, interesujących ofert, ale w rozsądnej cenie, starają się uzyskać odpowiedni „value for money”. Kiedyś jakość nie miała aż takiego znaczenia. Polacy chcą spędzać wakacje w nowych czy odnowionych hotelach. To dla klientów na innych, bardziej dojrzałych rynkach, jak np. włoski czy francuski, ma...