Jak wynika z siłą rzeczy fragmentarycznych informacji i danych, ruch lotniczy w Polsce zaczyna wracać do normy, choć zmieniają się przyzwyczajenia pasażerów. Punktualność na naszych lotniskach wygląda dobrze na tle Europy.
Choć Polacy najwyraźniej postanowili latać jak przed pandemią, to widać tendencję do skracania czasu, na który wybieramy się samolotem. Częściej, a krócej – można podsumować wyraźny trend. Widać go było w turystyce, nie tylko lotniczej, już wcześniej, ale najwyraźniej obecnie przybrał on na sile. – W okresie letnim obserwowaliśmy ogromny popyt na latanie trzy- lub czterodniowe, okołoweekendowe, czyli wylot w piątek wieczorem, a powrót w poniedziałek wieczorem. Kosztem jednego dnia urlopu można odpoczywać całe cztery dni. Myślę, że ten trend utrzyma się również jesienią oraz zimą – ocenia w rozmowie z agencją Newseria Biznes Dariusz Kuś, prezes zarządu Portu Lotniczego Wrocław. Widać to już także w siatce połączeń przewoźników niskokosztowych operujących ze stolicy Dolnego Śląska.
Wczesna jesień to dobry czas na krótkie wakacje zarówno na plażach południa Europy, w największych stolicach, jak i we wciąż jeszcze przystępnej pogodowo Skandynawii. – Z jednej strony ruch pasażerski w sezonie letnim napawa nas optymizmem. Jest lepiej, niż zakładaliśmy, i sądzimy, że jest szansa, żeby ten optymizm rozlał się na jesień i zimę. Z drugiej strony zastanawiamy się, jak inflacja wpłynie na decyzje zakupowe i podróże wakacyjne oraz biznesowe Polaków. Niemniej zakładamy, że sezon jesienno-zimowy nie będzie odbiegał od tych trendów, które notowaliśmy w lecie czy w zimie zeszłego roku – zauważa Kuś. W ciągu trzech miesięcy sezonu letniego lotnisko we Wrocławiu obsłużyło ponad milion pasażerów, najwięcej w sierpniu – ponad 370,4 tys. osób. Władze lotniska spodziewają się, że w całym roku ruch znacznie...