Poranna kawa i wino z nieba

Lubię nocować w hotelach, w których na wyposażeniu pokoju znajduje się zestaw złożony z czajnika elektrycznego oraz kilku saszetek kawy i herbaty. Lubię dlatego, że tę pierwszą kawę, mogę sobie przyrządzić sam, a potem delektować i jej smakiem, i widokiem za oknem. Przyznam, że nie odkryłem niestety zasady, w którym hotelu mogę liczyć na ów czajnik i kawę, a w którym nie. Pomijam oczywiście hotele najwyższej klasy należące do międzynarodowych sieci. W rodzimych hotelach tej zasady nie ma.


No bo można, w wydawałoby się przyzwoitych czterech, a nawet i pięciu gwiazdkach, na czajnik nie trafić, a "odnaleźć" go w dwugwiazdkowcach. Fakt: w przepisach kategoryzacyjnych nic o czajnikach nie ma. W porządku. Ale nie ma też nic o minibarach w hotelach skategoryzowanych na trzy czy dwie gwiazdki, a minibary w ich pokojach są. Tę zasadę rozumiem: minibary są, bo w przypadku wielu hoteli można na nich dodatkowo (a czasem też nieźle) zarobić.

No może nie we wszystkich, bo dyrektor jednego z hoteli wyższej kategorii zlokalizowanego w dużym mieście tłumaczył, że pozbyłby się minibarów, bo zużywają więcej energii, niż przynoszą zysków. Na moje pytanie, dlaczego: podprowadził mnie do okna i pokazał stojący w odległości mniej więcej dwustu metrów wielki jak skała supermarket. Większość gości tam się zaopatruje. Nawet [...]