Obecny wzrost kosztów prowadzenia działalności: energii, najmu lokali, cen produktów i płacy minimalnej w połączeniu z inflacją jest dla branży gastronomicznej trudniejszy do uniesienia niż skutki pandemii. Dane Krajowego Rejestru Długów pokazują, że zaległości restauracji, kawiarni, barów, firm cateringowych oraz producentów i sprzedawców napojów, piwa i lodów sięgają 313,4 mln zł. Średnie zadłużenie jednej firmy wynosi 23,3 tys. zł. Branży nie pomaga nawet zwiększona sprzedaż dań z dostawą i letni sezon, tradycyjnie windujący sprzedaż napojów i lodów.
fot. materiał prasowy
Firmy gastronomiczne nie zdążyły się jeszcze dobrze odbić po pandemii, kiedy kolejne lockdowny i ograniczenia blokowały ich działalność, a teraz muszą mierzyć się z inflacją. W niesprzyjających warunkach gospodarczych konsumenci ograniczają wydatki i szukają oszczędności tam, gdzie to tylko możliwe. Jedną z pierwszych decyzji jest rezygnacja z usług gastronomicznych, które można łatwo zastąpić domowymi posiłkami lub gotowymi daniami z dyskontu.
Restauracje muszą obejść się smakiem
Według danych firmy doradczej Dun&Bradstreet w 2022 r. działało w Polsce 91,7 tys. lokali gastronomicznych, w tym 58 tys. restauracji. Ich liczba wzrosła w stosunku do poprzedniego roku o 2,8 proc. Niestety co 7. z nich jest notowana w Krajowym Rejestrze Długów. W bazie danych KRD widnieje 13,5 tys. przedsiębiorstw działających w sektorze gastronomicznym – restauracji, kawiarni, barów i firm cateringowych, a także producentów i sprzedawcy napojów, piwa i lodów.
Polskie firmy gastronomiczne zanotowały w ub.r. znaczne wzrosty sprzedaży, wypracowując o 1/3 więcej przychodów niż w 2019 r., czyli ostatnim roku przed lockdownami. Nie można tu jednak mówić o sukcesie, bo wynik jest efektem galopujących cen wyrównujących dwucyfrową inflację oraz błyskawicznie...