Poprzedni sezon był dla właścicieli stacji narciarskich wyjątkowo zły. Ponieśli koszty przygotowań do sezonu, którego właściwie nie było. Dodatkowo frustrujące było to, że poprzednia zima była wyjątkowo dobra, jeśli chodzi o warunki narciarskie.
W ubiegłym roku początkowo wydawało się, że branża narciarska będzie mogła działać normalnie. Niestety okazało się to niemożliwe. Władze nakazały zamknięcie stoków narciarskich.
DUŻE KOSZTY, MAŁE PRZYCHODY
– Uruchomienie ośrodka to olbrzymi koszt, a w tym roku dodatkowo przygotowaliśmy się do nowych zasad sanitarnych. Tylko koszt wydrukowania rozmaitych oznaczeń to już spora suma – mówił w rozmowie z nami Grzegorz Lenartowicz, koordynator ds. projektów specjalnych Słotwiny Arena. – Do tego dla klientów, którzy zakupią odpowiedni karnet, przygotowaliśmy specjalne kominy z powłoką antywirusową, by poprawić ich bezpieczeństwo. To również sporo kosztowało. Jak informowało stowarzyszenie Polskie Stacje Narciarskie i Turystyczne, sezon narciarski w Polsce trwa zwykle około 100- -110 dni. Czas ten różni się zależnie od pogody i regionu. Jednak to w ciągu tych nieco ponad trzech miesięcy przedsiębiorcy prowadzący stacje narciarskie osiągają największe przychody. W poprzednim sezonie mogli działać jedynie przez połowę tego czasu. W okresie najwyższego sezonu, a więc Bożego Narodzenia i sylwestra, stacje musiały być zamknięte. Do tego skumulowano ferie, co skutecznie uniemożliwiło pełne wykorzystanie możliwości ośrodków, nawet wówczas, gdy mogły już one legalnie działać. Poza tym zamknięte pozostawały hotele, co redukowało grupę klientów do tych, którzy mieszkali w odległości umożliwiającej jednodniowy wypad. Z szacunków PSNiT wynika, że stacje średnio uzyskały jedynie około 35 proc. normalnych dochodów, ponosząc przy tym spore koszty. Według tych samych szacunków każdy dzień postoju stacji należących do stowarzyszenia oznaczał około 5 mln zł strat.
W TYM ROKU INACZEJ?
Przedstawiciele PSNiT już jesienią starali się uzyskać od władz wiążącą decyzję co do formy działania ośrodków narciarskich. W październiku apelowali, przypominając m.in., że ich uwagi nie zmieniły się od zeszłego roku. 1. Ośrodki nie są ogniskami zakażeń – trudno o zarażenie w trakcie rekreacji na świeżym powietrzu. 2. Narciarstwo i snowboarding bardzo dobrze wpływają na kondycję psychofizyczną...
Udostępniono 30% tekstu, dostęp do pełnej treści artykułu tylko dla prenumeratorów.
