W szczycie sezonu letniego wiele barów i restauracji musi zmierzyć się z wyzwaniem, jakim są tzw. wąskie gardła w procesie realizacji zamówień. Niewystarczająca liczba dostawców, brak odpowiedniej floty pojazdów czy wreszcie problemy z koordynacją zleceń z wielu różnych kanałów mogą skutkować niezadowoleniem klientów z obsługi i doprowadzić do wielotysięcznych strat. Na jakie trudności skarżą się restauratorzy? Z jakimi procesami walczą na własną rękę?
fot. materiał prasowy
Kanałów wiele, systemów kilka, a integracja kuleje
Obecnie, poza fizycznymi placówkami, branża gastronomiczna korzysta z wielu różnych kanałów zamówień, takich jak strony internetowe, aplikacje mobilne, platformy dostawcze lub zamówienia telefoniczne. Każdy z nich ma swoich sympatyków i działa opierając się o różne zasady, formaty danych i interfejsy programowania aplikacji (API), co znacząco komplikuje i utrudnia proces realizowania zamówień.
Upraszczając – czego chcą restauratorzy? Bezproblemowego zarządzania danymi. Co to znaczy w praktyce? Potrzebują narzędzia, które pozwoli im grupować zamówienia, uporządkować dostawy, odciążyć pracowników i przeprowadzić analizy popytu. Uzyskanie wnikliwych informacji o zamówieniach, preferencjach klientów czy popularności dań to równie ważna część biznesu.
Na rynku dostępne są rozwiązania, które pozwalają na integrację zamówień z popularnych aplikacji w jednym miejscu oraz łączenie ich z firmami kurierskimi i systemami POS (Point of Sale), ułatwiając tym samym zarządzanie zamówieniami przez restauratorów.
– Obsługujemy obecnie ponad tysiąc lokali gastronomicznych w kilkudziesięciu miastach w Polsce, w tym takie sieci jak Charlotte, North Fish czy Makarun. To firmy, które rozwijają się w erze cyfrowej i szukają sposobów na to, aby usprawnić swój biznes. Restauratorzy oczekują prostego...