Ten rok będzie dla branży zorganizowanej turystyki wyjazdowej niewątpliwie historycznie rekordowy zarówno pod względem przychodów i liczby obsłużonych klientów, jak i wysokości zrealizowanych zysków.
Pomimo wyraźnego wyhamowywania dynamiki sprzedaży po I kwartale, bardzo wysoka liczba rezerwacji w okresie październik 2016 r. -marzec 2017 r. przesądziła o dawno już niewidzianych kilkunastoprocentowych wzrostach. Z kolei coraz wyższe ceny wycieczek, i to w warunkach spadających cen paliwa lotniczego oraz z reguły mocniejszego niż przez rokiem złotego, sugerują – pomimo podwyższonych cen hoteli na części kierunków – zwiększenie przeciętnie realizowanych marż, a co za tym idzie, zysków większości biur podróży. Branża może być zatem bardzo zadowolona i z optymizmem patrzyć w przyszłość – tak brzmi typowy slogan biznesowy. Ale w tym wypadku bezdyskusyjnie prawdziwy jest tylko jego człon pierwszy.
Chmura już nie tylko na horyzoncie
Głównym i niekorzystnym elementem, który pojawił się kilka miesięcy temu, jest to, że koniunkturę w branży turystyki wyjazdowej coraz bardziej zaczyna obciążać zasadniczy dla niej czynnik, jakim jest utrwalające się wyhamowywanie dynamiki wzrostu realnych wynagrodzeń, które w połączeniu z końcem przyrostów wypłat z programu 500+ coraz mocniej uświadamia konsumentom, a więc i nabywcom zagranicznych wycieczek, że okres nadzwyczaj efektownej poprawy poziomu ich dochodów w zasadzie już minął. Nie do przecenienia jest w tej sytuacji powoli zanikający już efekt wspierania wzrostu konsumpcji przez program Rodzina 500+. Opinie sugerujące...
Udostępniono 30% tekstu, dostęp do pełnej treści artykułu tylko dla prenumeratorów.
