Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że nie ma w obecnym sezonie istotniejszego czynnika wpływu na turystykę wyjazdową niż zaskakująco silny i powszechny rozwój epidemii powodowanej wirusem COVID-19. Pojawił się on w grudniu 2019 r. w Chinach w mieście Wuhan w prowincji Hubei. Wyraźniej zaznaczył swoją obecność w okolicach 18 stycznia, a dokładny monitoring statystycznych danych dotyczących jego rozwoju WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) rozpoczęła około 22 stycznia.
Chociaż dane o rozwoju choroby w Chinach i kilku innych krajach Azji Południowo- Wschodniej wyglądały dość zatrważająco, w Europie długo nie doceniano ryzyka, jakby uważając, że nie jest to problem globalny, ale jedynie azjatycki. Przełom w tej kwestii nastąpił dopiero podczas weekendu 22-23 lutego, gdy pojawiła się istotniejsza, chociaż według późniejszych standardów i tak bardzo niewielka liczba zachorowań w północnych Włoszech.
Rynki finansowe zareagowały pierwsze
Bardzo wyczulone w kwestiach różnorakiego ryzyka światowe rynki finansowe skojarzyły to zapewne z bardzo liczną chińską diasporą zamieszkująca okolice przedmieść Mediolanu i Bergamo, z licznymi podróżami do Chin i z powrotem, związanymi zwłaszcza z chińskim nowym rokiem 2020 (24-30 stycznia), ale obchodzonym nawet do 8 lutego, gdy przypada oficjalne jego zakończenie zwane Świętem Latarni. W efekcie w poniedziałek 24 lutego natychmiast przystąpiono do gwałtownej wyprzedaży akcji, zwłaszcza z niektórych branż, do których należała też szeroko pojęta branża turystyczna. Niespotykane od ponad 90 lat późniejsze zawirowania na rynkach finansowych szybko przeniosły się na sferę realną, powodując narastające ograniczenia w działalności wielu gałęzi produkcji oraz rodzajów świadczonych usług. Te procesy generować będą generalny spadek aktywności gospodarczej, trudności wielu branż i wzrost bezrobocia, co w sposób oczywisty przełoży się na koniunkturę w branży turystycznej. Nie jest to jednak temat na bieżące rozważania, ponieważ nie jest znanych jeszcze wiele szczegółów programów wspierania gospodarki przez rządy i banki centralne w wielu krajach (w tym w Polsce), ale już dzisiaj można powiedzieć, że ich skala jest historycznie absolutnie bezprecedensowa i nieporównywalna z reakcjami na poprzedni...