Zakaz, żeby był skuteczny i nie lekceważony, musi mieć sens i wynikać z jasnej dla odbiorców polityki w danej sprawie. Niestety można odnieść wrażenie, że jeśli chodzi o ograniczenia związane z podróżowaniem, mamy może nie improwizację, ale przynajmniej wymyślane pospiesznie rozwiązania.
Wprowadzenia rozmaitych zakazów i obostrzeń nie unikniemy. Nie chodzi przecież o to, żeby zamykać oczy na rzeczywistość i udawać, że nic się nie dzieje. Jednak te ograniczenia powinny, poprawiając bezpieczeństwo, jak najmniej szkodzić. Tymczasem wydłużanie listy krajów objętych zakazem lotów z Polski wydaje się nie spełniać tych kryteriów.
Przesiadki, samochody
Zakazy lotów, zwłaszcza do krajów europejskich będących w UE, wydają się działaniem pozornym, mającym może jakiś potencjał z punktu widzenia PR, ale raczej niewielki wpływ na wygaszanie pandemii, a na pewno niszczącym biznesowo. O ile można uznać, że w przypadku krajów odległych rzeczywiście spowoduje to zamrożenie ruchu między Polską a nimi (nie wnikamy, czy to faktycznie zahamuje rozprzestrzenianie się wirusa), o tyle w przypadku krajów na naszym kontynencie już co najwyżej nieco zmniejszy. Jednym z najbardziej widocznych i cenionych dla przeciętnego Europejczyka osiągnięć Unii Europejskiej jest swobodny przepływ ludzi (i towarów). Dzięki niemu możemy przejechać cały kontynent, mając jedynie dowód osobisty i nie oglądając żadnego urzędnika granicznego czy celnika. Oznacza to, że właściwie tylko podróżny wie, gdzie dokładnie był, jeśli nie opuścił terytorium Unii. Zresztą na razie zakaz lotów nie jest równoznaczny z obowiązkową kwarantanną po powrocie, co oznacza, że można spędzić urlop np. w Albanii, byle nie podróżować tam samolotem. A jeśli chodzi o wspomniane wcześniej odległe kierunki, to ci bardzo zdeterminowani i gotowi wydać większe niż normalnie pieniądze i tak mogą polecieć i wrócić, tyle że z przesiadką i nie polskimi liniami…
Są kraje większe niż Andora
Innym błędem czy wręcz absurdem jest wrzucanie do jednego worka regionów, które choć formalnie należą do jednego kraju, to jednak są od siebie odizolowane. Sztandarowym przykładem jest Hiszpania i Wyspy Kanaryjskie. O ile w części kontynentalnej tego kraju faktycznie sytuacja jest poważna i w powietrzu wisi kolejny lockdown, o tyle na wyspach niemal od początku prowadzona jest konsekwentna i przemyślana, a co najważniejsze jak na razie skuteczna, polityka ograniczania pandemii przy jednoczesnym uruchomieniu sektora turystycznego (pisaliśmy o tym szerzej w poprzednim numerze „RT”). Działania tamtejszych władz są wręcz wzorcowym postępowaniem na tym polu, co podkreślały podczas wizyty władze UNWTO. Rozwiązania zastosowane na Wyspach Kanaryjskich rekomendowane są innym turystycznym regionom. Można więc tam wypoczywać bezpiecznie (patrząc na zdjęcia z bałtyckich plaż – pewnie nawet bezpieczniej niż nad naszym morzem). Tymczasem zakaz lotów do Hiszpanii będzie skutkował brakiem możliwości wypoczynku na bezpiecznym archipelagu, ale nie na mającej problemy z opanowaniem epidemii części kontynentalnej. Na Costa Brava można udać się albo z przesiadką, albo (dla bardziej zdeterminowanych) samochodem. Tyle, że w takim przypadku nikt nie wie, gdzie kto wypoczywał. Inaczej rzecz ma się z lotami bezpośrednimi. Tu mamy listę pasażerów, punkt startu i lądowania. Można więc taką osobę badać, wysyłać na kwarantannę – co tam specjaliści uznają za niezbędne.
Po pierwsze – nie utrudniać
Sytuacja branży turystycznej jako całości jest bardzo poważna. W kłopotach znalazły się również inne sektory gospodarki. Oczywiste jest, że państwo nie zdoła zrekompensować wszystkich strat. Może jednak przynajmniej nie utrudniać działania na tym polu minowym, na którym muszą działać firmy turystyczne, zwłaszcza zajmujące się turystyką wyjazdową. Przemyślane i konsekwentne komunikaty oraz regulacje będą naprawdę dużym ułatwieniem dla przedsiębiorców i dla zwykłych obywateli. Co ważne, prowadzenie takiej spokojnej i jasnej polityki informacyjnej nic nie kosztuje. Nie zwiększa deficytu, nie wymaga organizowania specjalnych zespołów ani zamawiania specjalistycznych narzędzi. Wymaga jedynie spokojnej analizy skutków proponowanych rozwiązań