Mimo galopującej inflacji i wyższych cen w tym roku na wakacje może wyjechać ponad 60 proc. Polaków, czyli więcej niż w poprzednim roku – pokazuje badanie przeprowadzone przez IRCenter i agencję Newseria. Wynika z niego także, że blisko 3/4 planujących wakacje chce spędzić tegoroczny urlop w kraju, a typowe gospodarstwo domowe przeznaczy na ten cel średnio 4,8 tys. zł. Dla 59 proc. badanych ta kwota będzie wyższa niż rok temu. Nie jest to jednak efekt poprawy sytuacji finansowej polskich rodzin, ale wysokiej inflacji.– Szczęśliwie okazuje się, że nie zmieniła ona planów wakacyjnych Polaków – podkreśla socjolożka Dorota Peretiatkowicz.
– W ubiegłym roku na wakacje wyjechało 60 proc. Polaków. Wcześniejsze prognozy wskazywały, że w tym roku ten odsetek znacząco spadnie, ale im bliżej wakacji, tym lepiej. W tym momencie 58 proc. Polaków deklaruje, że zamierza wyjechać na urlop, a 21 proc. jeszcze się nad tym zastanawia. Co ważne odsetek tych, którzy planują w tym roku wakacje, jest najwyższy wśród młodych ludzi i w grupie wiekowej 18–30 lat sięga 65 proc. – mówi Dorota Peretiatkowicz, socjolożka i prezeska IRCenter.
Wakacyjne plany Polaków interesują nie tylko branżę turystyczną, ale także gastronomię, handel i transport. Jednak – ze względu m.in. na galopującą inflację, wysokie ceny i koniec bonu turystycznego – pojawiły się obawy, że w tym roku turyści mogą nie dopisać.
Firma badawcza IRCenter sprawdziła, czy te obawy mają pokrycie w rzeczywistości i zapytała Polaków o plany na tegoroczne wakacje. Jak wynika z badania przeprowadzonego we współpracy z agencją informacyjną Newseria, wyjazd na urlop planuje 58 proc., ale wciąż jest też spora grupa niezdecydowanych (21 proc.). Jeśli jednak pozytywną decyzję podejmie choćby kilka procent z nich, to i tak w sumie w tym roku na wakacje wyjedzie więcej osób niż w poprzednim. Częściej na wakacjach w zeszłym roku były osoby, które mają dzieci (70 proc.) niż te, które ich nie mają (53 proc.). W tym roku osoby nieposiadające dzieci planują wakacje tak samo często (53 proc.), nieco rzadziej ci, którzy mają dzieci (64 proc.).
– Aż 72 proc. osób, które wybierają się na tegoroczne wakacje, zamierza spędzić je w Polsce. I to jest dobry komunikat oznaczający, że pieniądze zostają w kraju, a nasza branża hotelowa będzie mogła się odbić po pandemii. Natomiast wśród zagranicznych kierunków cały czas widać, że modna jest Grecja, Włochy czy Turcja. Jest też pewien odsetek osób, które zastanawiają się nad wyjazdem dalej, poza Europę, co też pokazuje, że je na to stać – mówi prezeska IRCenter.
Z badania IRCenter i Newserii wynika, że średnia kwota, jaką Polacy planujący wyjazd wakacyjny zamierzają na niego przeznaczyć wynosi 4804,18 zł. Największa grupa z nich (26 proc.) planuje się zmieścić w przedziale 4–8 tys. zł, ale 14 proc. zakłada, że ich wakacyjne wydatki będą nawet wyższe i przekroczą tę górną granicę.
– Osoby wykształcone, z dużych miast, o wysokich zarobkach planują wakacje w przedziale kwotowym nawet powyżej 10 tys. zł i sądzimy, że są to raczej wyjazdy zagraniczne – mówi Dorota Peretiatkowicz.
Ogółem tylko 12 proc. planujących wakacje zamierza ograniczyć wydatki i w tym roku wydać na wakacje mniej niż w ubiegłym. Aż 59 proc. deklaruje natomiast, że na tegoroczne wakacje przeznaczy więcej pieniędzy niż rok temu. To jednak nie tyle efekt poprawy sytuacji finansowej polskich rodzin, co szalejącej inflacji i wyższych cen.
Polacy rzadko planują samotne wakacje – zaledwie 11 proc. planuje wyjechać na wakacje samemu. Jeśli w domu są dzieci do 18. roku życia, to zaledwie 5 proc. rodziców planujących wakacje chce je spędzić samotnie, a aż 77 proc. z dziećmi. Aż 84 proc. Polaków planujących wakacje pojedzie na nie w towarzystwie innej osoby dorosłej, tak samo często osoby posiadające dzieci, jak i bezdzietni. Jesteśmy zdecydowanie zwolennikami spędzania wakacji w towarzystwie, nawet 5 proc. osób nieposiadających swoich dzieci pojedzie na wakacje z dziećmi innych osób.
– Wszyscy baliśmy się inflacji i tego, że spowoduje ona zmianę zachowań Polaków, szczególnie w okresie wakacji. Szczęśliwie okazuje się, że ta zmiana nie nastąpiła – podkreśla socjolożka.